Fotografia wnętrz
Moi rodzice mieszkają na wsi. W sporym domu, w miejscowości w której liczba mieszkańców nie przekracza z cała pewnością 1000 osób. Moi rodzice mają sentyment do tego miejsca. Tu oboje się wychowali. Tu wychowali nas – swoją szóstkę pociech. Nie było kolorowo, bynajmniej nie zawsze. Ale były chwile kiedy miłość aż kipiała z każdego kąta. Teraz kiedy każde z nas ma swoje rodziny, bardzo często wracamy tam razem ze swoimi pociechami. Moja mama, zaparza wtedy ogromny dzbanek herbaty, i kupuje zawsze w tym samym sklepie herbatniki z cukrem. I nie dlatego, ze nic innego nie ma , ale dlatego że jest to nasz smak z dzieciństwa. Niekiedy, a w zasadzie coraz cześciej ten wspólny czas kończy się wspólnym oglądaniem zdjęć. A ostatnio stwierdziliśmy, że większość z nich to stylowa fotografia wnętrz.
Otóż ja i moje rodzeństwo jesteśmy ludźmi już dobrze po 30 stce. A więc śmiało można powiedzieć , że kwalifikujemy się do wieku średniego zwłaszcza, że między najstarszą moją siostrą a najmłodszym bratem jest uwaga szesnaście lat różnicy. Przeglądając nasze wspólne zdjęcia często widzimy jak bardzo zmieniło się otoczenie w naszym rodzinnym domu. Fotografia wnętrz w których się wychowaliśmy w niczym nie przypomina tego co widzimy na zdjęciach kiedy połowa z nas już tu nie mieszkała. Ta fotografia wnętrz to przekrój fotografii z lat tzw komuny, z kolorowych lat 90, krzyczących kolorem i totalnym bezguściem. Jest także fotografia wnętrz która mówi o tym, że dom opustoszał. Wszyscy się wyprowadzili.
Jednak już na następnym zdjęciu widać, że dom na nowo wypełnia się dziećmi. Z tym, że teraz wnukami. I znowu historia zatacza koło. Bo pomiędzy najstarszą wnuczką, a najmłodszym wnukiem moich rodziców jest szesnaście lat różnicy. Fotografia wnętrz mówi nam także, czy wówczas był czasy chudsze czy bogatsze. Przypomina o ulubionych zabawkach na półkach i ukochanym rowerze. Fotografia wnętrz czasami mówi więcej niż najpiękniejsze zdjęcie rodzinne, bo pokazuje jak wyglądała nasza codzienność.www